Rozdział 3
Zacisnął usta podnosząc niepewny wzrok w stronę siostry,
która ku jego zdziwieniu wciąż się nie odezwała. Spodziewał się wyzwisk,
krzyku, histerii, nawet tego, że go uderzy chwilę później wychodząc czy też informując
, że nie chce go więcej znać.
Jednak jakie było jego zdziwienie kiedy w jej oczach nie ujrzał nic co
wskazywałoby na to, że jest zła czy też
zniesmaczona. Nim udało mu się o cokolwiek zapytać poczuł
jak siostra przyciąga go do siebie i przytula szepcząc
mu do ucha, że wszystko będzie w porządku. W tamtym momencie po prostu nie
wytrzymał. Wszystkie emocje, które kumulowały się w nim od dobrych kilku
miesięcy w końcu postanowiły wyjść na świat dzienny. Wtulił się w siostrę
płacząc niczym małe dziecko.
- Gem..to tak bardzo boli.- Wyszeptał, a słona ciecz nie
przestawała płynąć mu po policzkach.
- Ciii.. braciszku. Nic nie mów.- Głaskała go delikatnie po
głowie. Po chwili zaprowadziła wciąż płaczącego chłopaka do salonu siadając z
nim na kanapie. Ułożyła jego głowę na swoich kolanach jednocześnie nucąc jakąś
kołysankę, aby się choć trochę uspokoił.
Spojrzała na jego profil wzdychając cicho. Wszyscy dookoła uważali jego
brata za pewnego siebie podrywacza. Za gościa, który ma wszystko; pieniądze,
sławę, przyjaciół, rodzinę, mnóstwo wielbicielek. Jednak ona kilka razy
widziała swojego brata od tej bardziej wrażliwej strony. Harry nigdy nie
próbował zaprzeczać, że ma rzeczy, o których niektórzy mogą tylko pomarzyć, ale
jednocześnie zawsze mówił jak duże znaczenie mają dla niego . Dlatego każdy kto nazwał jej brata pewnym
siebie, egoistycznym dupkiem, nie miał
racji. Ten bezczelny maniak kotów, był z pewnością najlepszym materiałem na przyjaciela. W
każdej sytuacji potrafi postawić dobro innej osoby ponad swoje, czy też stanąć
w obronie swoich najbliższych nie bacząc na konsekwencje.
Wracając do tego
czego się dowiedziała. Mimo , iż nie spodziewała się, że o to właśnie chodzi to
jednak w momencie, w którym poznała się prawdę wcale nie była zdziwiona.
Możliwe, że za każdym razem obserwując swojego brata w towarzystwie Louisa
podświadomie domyślała się o co chodzi. Przecież wiele razy widziała jak
reagował rumieńcem na bliskość szatyna, ale wtedy nie
zastanawiała się nad tym głębiej. Teraz patrząc na młodszego brata widziała jak
poważny jest problem. Usiadła po
turecku kiedy zielonooki zabrał głowę siadają obok. Widziała, że jest mu trudno
dlatego czekała aż pierwszy się odezwie. Chłopak splótł palce obu dłoni.
- Ja..widzisz..sam nie wiem jak to się zaczęło. Po prostu z
każdym dniem coraz mocniej uświadamiałem sobie , że Lou jest dla mnie bardzo
ważną osobą. Na początku wmawiałem sobie, że kocham go jak brata i dlatego jest
dla mnie tak cenny. Byłem wniebowzięty kiedy każdego ranka zadawał sobie trud,
aby mnie obudzić. Choć muszę przyznać, że te pobudki nie należały do
najprzyjemniejszych to jednak widok jego roześmianej twarzy kiedy wściekły
goniłem go po całym domu był czymś niesamowitym. Gdy nie miałem humoru on był
jedyną osobą, która bez najmniejszego trudu mogła mi go poprawić. Mimo wszystko
nie zastanawiałem się nad reakcjami na jego dotyk czy niektóre słowa, bo byłem
pewny, że to tylko fascynacja, że zachowuje się tak bo Lou mi imponuje i
chciałbym być taki jak on. – Zaczerpnął powietrza kontynuując.- I wtedy pojawiła się Eleanor. Codziennie
widziałem jak zabiera mi Louisa. Wydawało mi się, że robi to specjalnie, aby
uświadomić mi, że ja nigdy nie będę z nim tak blisko. Później zauważyłem, że
Tommo jest szczęśliwy i nie pozostało mi nic innego jak odsunąć się w cień . – Odgarnął
niesforne kosmyki z czoła.- Nie mogę winić Boo Bear’a, bo on nie miał o niczym
pojęcia.. Nie był i wciąż nie jest świadomy kim się dla mnie stał. Jednak wciąż
jestem dla niego ważny, wiem to, jednak nie tak ważny jak on dla mnie. Nie
łudzę się, że pewnego razu Tomlinson się ocknie i uświadomi sobie, że jest we
mnie zakochany jak w nikim innym nigdy nie był. Wszystko pozostanie tak jak
teraz. On się o niczym nie dowie. Będzie szczęśliwy z El, założą rodzinę,
spłodzą przystojnego syna, a później śliczną
córkę, a ja…- Uśmiechnął się blado.-ja.. postaram się zapomnieć.- Gemma
spojrzała na niego z powątpieniem.
- Myślisz, że to jest rozwiązanie?- Chłopak kiwnął głową. –
A co jeśli Ci się nie uda zapomnieć, bo z tego co słyszałam nieźle wpadłeś. –
Harry uśmiechnął się gorzko.
- No to żeś mnie pocieszyła, nie ma co. Eh, nie wiem, zrobię sobie klona Lou i będę szczęśliwy z klonem. Albo przerzucę
się na aseksualizm. O tak, to jest dobry pomysł. – Brunetka spojrzała na niego
z politowaniem.
- Głupi jesteś.- Powiedziała zwyczajnie. Styles wzruszył
ramionami.
- Możliwe.- Wstał z kanapy przechadzając się dookoła niej
jakby to miało mu pomóc w myśleniu.- To co innego mogę zrobić? Wiem! Będę
obserwował jak to babsko lepi się do Lou. Później słuchać jak planują własny
ślub, a w czasie ceremonii w kościele w momencie: Czy ktoś tu obecny ma coś
przeciwko zawarciu małżeństwa przez tą oto dwójkę? Ja wstanę i wrzasnę: Tak ja
mam! A wtedy Lu rzuci mi się w ramiona
wyzna bezgraniczną miłość i odjedziemy na białym koniu ku zachodzącemu słońcu.
– Usiadł ciężko na kanapie podciągają kolana pod brodę.- Normalnie idzie się tęczą porzygać.- Dziewczyna parsknęła cicho pod nosem.
Zamyśliła się nawijając kosmyk włosów na palec.
- Haz, pamiętasz co mi powiedziałeś kiedy wyznałam Ci, że zakochałam
się w chłopaku, który wolał jakąś blondynkę? – Zielonooki zastanowił się przez
chwilę.
- Masz na myśli to, że jest głupim dupkiem i powinno się go
wykastrować? – Brunetka wywróciła oczami.
- Nie. To wcześniej. – Loczek pokiwał głową na znak, że
pamięta. – Powiedziałeś mi, że jeżeli mi na nim zależy to powinnam o niego
zawalczyć i pokazywać mu w każdej sytuacji ile dla mnie znaczy i że jestem
gotowa do poświęceń aby był szczęśliwy. – Harry spojrzał na nią z
powątpieniem.
- Ale on i tak Cię nie chciał, więc….- Zamilkł kiedy
dziewczyna wbiła w niego ostrzegawcze spojrzenie.
- Jeszcze słowo, a przysięgam, że uszkodzę tą Twoją śliczną
mordkę. Ja tu próbuje Ci doradzić. – Nastolatek spojrzał na nią ze skruchą
gestem nakazując żeby kontynuowała.- W każdym razie, chodzi mi o to, że jeżeli
będziesz małymi kroczkami przekonywał Louisa do czegoś więcej możliwe, że
rozkochasz go w sobie. Jakby nie patrzeć masz cztery tygodnie, w których
będziesz sam na sam ze swoim obiektem uczuć. Bez Eleanor. Tylko Ty i on.-
Poruszała znacząco brwiami powodując u chłopaka delikatny uśmiech. - I pamiętajcie o zabezpieczeniach. Wiem, że
nie grozi wam coś takiego jak ciąża, ale
jak to się mówi; Przezorny zawsze ubezpieczony…. – Chciała coś jeszcze
powiedzieć, ale poduszka, którą dostała w twarz udaremniła jej to skutecznie. –
Zabiję!- Wysyczała przez zaciśnięte zęby jednocześnie rzucają się na brata
okładając go poduszką. Chłopakowi udało się złapać ją za nadgarstki i odciągnąć
od siebie. Korzystając z takiego obrotu spraw rzucił się do ucieczki. Zaśmiał
się pod nosem kiedy siostra z cichym rykiem ruszyła za nim. Obejrzał się i to
był błąd. Z całym impetem zderzył się ze ścianą. Siła była tak duża, że odrzuciła go do tyłu.
Jęknął łapiąc się za nos. Wstał z trudem i kulejąc skierował się w stronę
kanapy obdarowując swoją krztuszącą się ze śmiechu siostrę obrażonym
spojrzeniem.
- To ja pójdę po lód.- Teraz już jawnie się śmiejąc
skierowała się w stronę kuchni. Chłopak zmarszczył nos co zaowocowało głośnym
syknięciem.
- Śmiej się, śmiej. Powiem Ci tylko tyle, że wcześniej tej
głupiej ściany tam nie było.- Wskazał oskarżycielsko na ścianę. Gemma
zachichotała cicho przyciskając torebkę z lodem trochę za mocno do jego nosa co
spowodowało wypłynięcie kilku przekleństw z ust Loczka.
- Ups. Wybacz.- Powiedziała bez cienia skruchy w głosie.
Chłopak warknął.
- Obiecuję, że jak tylko przestanie mnie boleć tyłek
powyrywam Ci wszystkie kłaki z głowy!- Brunetka skomentowała to krótkim
śmiechem, skierowała się w stronę schodów.
- Wiesz. – Zatrzymała się i odwróciła do chłopaka z szerokim ‘bananem’ na twarzy.- Po tych
czterech tygodniach nad jeziorem z Lou tyłek będzie Cię bolał dość często,
dlatego radzę się przyzwyczajać. – Z rozbawionym wyrazem twarzy obserwowała jak
twarz Harrego pokrywa się krwistym rumieńcem.
- Gemma!- Chichocząc cicho uchyliła się od lecącej w jej
stronę poduszki. Nie przejmując się tym,
że brat mamrocze coś obraźliwego na jej temat pod nosem ruszyła w stronę pokoju. Kiedy Gemma zniknęła chłopak opadł zrezygnowany na poduszki, a na jego twarzy zagościł
szeroki uśmiech. Był wdzięczny siostrze za to co dla niego zrobiła. Teraz było
mu trochę głupio jak pomyślał sobie o swoim obawach przed wyznaniem jej prawdy.
Powinien wiedzieć, że Gemma to w końcu jego ukochana starsza siostra, czasami
irytująca, ale wciąż kochana i zawsze niezależnie od sytuacji doradzi mu. Ziewnął zmęczony przymykając powieki, a
chwilę później już smacznie spał.
Egoist
--------------------------------------------------------------------------------------
Ah! Udało mi się skończyć w tym tygodniu, co naprawdę mnie cieszy. Nie spodziewałam się, że wyjdzie mi to, ponieważ z powodu jutrzejszego przesłuchania do szkoły muzycznej mam straszny stres. Będę musiała tam śpiewać, a każdy kto mnie zna wie, że jestem w tym beznadziejna, więc mam nadzieje, że nie podziękują mi od razu jak tylko otworze usta. Miłego czytania. Oh! i jeszcze jedno. Czy ta muzyka na blogu Wam pasuje? Czy raczej powinnam ją usunąć?
Przeczuwam, że ten wyjazd ich będzie bardzo interesujący. I cieszy mnie reakcja jego siostry. No nic, czekam na kolejny. Mam nadzieję, że szybko dodacie. :D
OdpowiedzUsuńAve - Niezwykle interesujące przyznam chociaż ten moment z - Gemmą - muszę przyznać że spodziewałem się takiego obrotu sprawy - ale ta przemowa o tyłku była imponująca - tak - niby nic wielkiego - ale takie teksty zawsze sprawiają zaskoczenia - niby się ich spodziewamy ale gdy już do nich dochodźmy - cóż - nieraz zdarzało mi się obserwować jak ludzie reagują w takich sytuacja - i przyznam że nie zawsze są to przyjemne obrazy - ale nie każdy lubi patrzeć jak ktoś obrzuca monitor tym co ma w ustach - cóż - to dopiero początek wiec czekam na momenty które i we mnie wywołają takie reakcje - tak - moja biedna rodzicielka z jednej strony ma dosyć tych parsknięć śmiechem ale z drugiej dała by Nobla - osobie która je powoduje - do dzisiaj pamiętam jak kilka lat temu gdy odnalazłem - HP i Amulet Śmierci - często jak burza wpadała do mnie do pokoju aby sprawdzić co się dzieje - ten tekst o białym rumaku nieźle działa na wyobraźnie - tak - szkic bądź rysunek prezentujący - Lou - i - Harrego - na białym rumaku pędzących ku swojej nowej przyszłości tylko we dwóch - ściana - tak to mi się skojarzyło jak kiedyś na przystanku siedząc w autobusie obserwowałem co dzieje się na zewnątrz - jakiś facet idąc odwrócił się aby spojrzeć na dwie nastolatki a należy powiedzieć że było lato - tak to było cudowne - tak przywalił głową że aż do odsunęło do tyłu - metalowe słupy ustawione w rzędzie i nierówna powierzchnia tak to było piękne - ale to była jego wina - biedny nosek - zamiast lodu przyłożyć mięsko - nie wiedząc dlaczego głupkowato się uśmiecham - tak praktycznie szczerzę się do monitora - to chyba wina moich myśli - ale jestem facetem i mimo wszystko muszę spełniać pewne normy - ale przyznam że takiego typu pierwsza pomoc w tego typu urazach mogła być najlepszym lekarstwem - i o czym ja myślę - to przez moje zmęczenie - o matko - właśnie pomyślałem o tym aby napisać o dużej ilości prezerwatyw które - Harry - powinien ze sobą zabrać a przed oczami stanęła mi scena z jakiegoś filmu - wiesz kobieta poszła do łazienki by się przebrać w coś bardziej stylowego - a facet nie mogąc sobie poradzić z zabezpieczeniem wyciągał jedną prezerwatywę za druga - i w końcu do sypialni wparował córka i jej facet - tak - chociaż z drugiej strony - Harry - może sobie ułożyć życie z kimś innym - cóż - teoretycznie - można by uznać to za teoretycznie dobre rozwiązanie - teoretycznie - cóż - może już skończę bo jeszcze palnę coś głupiego - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuńCo do tej sytuacji na przystanku. To mój pomysł powstał kiedy przypomniałam sobie o pewnej sytuacji, a mianowicie - siedziałam w ogródku i przysłuchiwałam się jak moi kuzyni się droczą, aż w pewnym monecie jeden z nich zaczął uciekać, a tamten drugi biegł za nim. Kiedy ten pierwszy miał zamiar otworzyć drzwi i wpaść do domu te otworzyły się z impetem ( Dzięki kumpeli, która otworzyła je solidnym kopniakiem) i biedaczek oberwał nimi tak mocno, że przez kilkanaście dobrych sekund nie wiedział co się dzieje. Oczywiście obyło się bez krwi histerii itede, co mnie zasmuciło, ponieważ z kilku powodów uważałam, iż mu się należy. A co do tego mężczyzny na przystanku, to byłoby nie miłe stwierdzając, że dobrze mu tak, ale cóż znam ten ból zderzenia się z uliczną latarnią, dlatego współczuje.
UsuńNo na razie bardzo fajne. Już nie mogę się doczekać "Larry moments". Życzę weny i mam nadzieję, że kolejny pojawi się niedługo,
OdpowiedzUsuńpzdr xx
Ave - Czekolada - to chyba wpływ trzeciego filmu o - Harrym Potterze - co do łazienki - przypomniał mi się pewien układ który widziałem na jakimś filmie - na prawo od drzwi były kabiny a na środku umywalki na wprost drzwi a po lewej pusta ściana - mogłem to napisać - ale w tamtym momencie wyleciało mi z głowy - Niall wpadł do łazienki i powiedział - “O, sorry panowie awaria” - po czym doskoczył do najbliższej kabiny i otworzył drzwi - głośne przekleństwo - sprawiło że - Lou - i - Harry - postanowili zobaczyć co się dzieje - dlatego stali obok no za Niallem - w pobliżu - że też nie pamiętam całej treści - może sam pocałunek by nie wywołał takiej reakcji ale pamiętaj że - Zayn - siedząc na kolanach - Liama - poruszał się góra - dół - tak jakby uprawiali seks na tej muszli - mówiąc wprost - z tym wyjątkiem że byli w ubraniach jeszcze - starali się powstrzymywać i pamiętać gdzie się znajdują chociaż marnie im to wychodziło - no ale to taka chwila - oni się całowali - marzyli o tym momencie - bali się zadzwonić lecz marzyli że się jeszcze spotkają i może do czegoś dojdzie między nimi - tak własne fantazje są świetne - ale gdy autor przez pewien czas nic nie pisze - a my czekamy na rozdział - to czasami sami w mentalizmie własnym tworzymy dalszą treść by sobie jakoś złagodzić bolesne oczekiwanie - moment z samochodem - rozumiem twój opis - ale jakoś nie pamiętam gdzie w moim tekście pojawia się taki moment - ale najwidoczniej coś wyleciało mi z głowy - a to się zdarza czasami - co do łazienki - oni się wtedy poznają - nie mieli jeszcze ulubionej kabiny - a może i ja jako autor czegoś nie wiem - - muszę im móżdżki przeglądnąć bo może się okazać że są ze sobą w jakiś interesujący acz nie typowych stosunkach - tak to pewne - muszę się zająć ich móżdżkami by mnie nagle coś takiego nie zaskoczyło - to dopiero było by interesujące - wprost temat na pierwszą stronę - czekolada - tak to wpływ filmu - ale niektórzy raczą twierdzić że czekolada naprawdę pomaga w pewnych momentach - sytuacjach - kiedyś czytałem przepis na cicho z czekoladą i piankami - pianki już na starcie odpadają - wedle mego mentalizmu - ale czekolady było tam naprawdę dużo - zaczerpnęła autorka pomysł z jakiegoś brytyjskiego programu - chyba kojarzę o co chodzi - Przepis wart milion - coś w ten deseń - autorka oryginalnego przepisu stworzyła go by pocieszyć przyjaciółkę która zerwała z facetem - dużo czekolady - czekolada posiada jakieś tam substancje - szczerze nie pamiętam - ale wyszedłem kiedyś z założenia - cóż - chyba nie tylko ja - teoretycznie - kiedy jemy naprawdę dobrą czekoladę - nasz umysł zaczyna się na niej skupiać - teoretycznie - zapominamy o otoczeniu i pragniemy się jak najbardziej wsmakować w przyjemność z jedzenia - również tak to można określić - cóż - mogę jeszcze rzec że współczuję osobie która to zechce przeczytać - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuń