Rozdział 6
- Jayden nie zwróciłby na nią uwagi nawet gdyby miała trzy
pary rąk i dodatkowe oko na środku głowy. – Harry spojrzał na niego podnosząc
brew w geście zdziwienia. – Nie chodzi o to, że Twoja siostra jest mało
atrakcyjna, bo jest wręcz przeciwnie, ale on po prostu taki jest. I niekiedy zastanawiam się nad tym czy czasem nie jest
aseksualny . – Zielonooki pokiwał głową zgadzając się z Nathaniel’em.
Rzeczywiście, Jayden nie wyglądał na
osobę chętnie umawiającą się na randki czy
obracającą się w dużym towarzystwie. Rozsiadł się wygodniej na łóżku opierając
plecami o ścianę. Razem z brunetem siedzieli właśnie w domu Silverów
opróżniając którąś z kolei paczkę żelek. Pewnie ciekawi Was skąd się tam wzięli,
otóż kiedy doprowadzili się do
względnego porządku, a kuchnia została posprzątana, chcieli rozsiąść się w
salonie na kanapie i oglądnąć ciekawy film, jednak Gemma i jej kilka koleżanek udaremniały im plan inwazjując cały salon swoją głośną obecnością.
Chłopcy nie mając większego wyboru ewakuowali się z domu w tempie ekspresowym.
I tak też znaleźli się w domu Nathaniel’a, a dokładniej w jego pokoju i z braku lepszych
zajęć po prostu rozmawiali o rzeczach
ważnych i tych mniej.
- Ej, Curly, mogę Cię o coś zapytać? – Pokiwał głową patrząc
kątem oka na chłopaka, który tak samo jak on opierał się na łóżku i wcinał żelki
. – Czy Twoje zainteresowanie facetami tyczy się tylko Louis’a, czy inni też
Cię kręcą? - Hazza przez dłuższą chwilę
zastanawiał się nad odpowiedzią .
- Szczerze powiedziawszy jakoś specjalnie nad tym
nie myślałem, po prostu kiedy zorientowałem się, że czuje coś do Lou, nie
zastanawiałem się czy inni faceci też mnie interesują. – Spojrzał na
Kolorowookiego, który z zabawnie zmarszczonym nosem intensywnie nad czymś
myślał, uśmiechnął się szeroko, a osiemnastolatek przez chwilę miał wrażenie,
że młodszy chłopak wpadł na jakiś pomysł, i jak się później przekonał, nie
mylił się. Bowiem brunet z poważnym wyrazem twarzy przybliżył się na tyle, aby
Harry mógł poczuć od niego delikatny
zapach cytrusów. Mimowolnie przymknął powieki sekundę później czując jak
miękkie wargi młodszego chłopaka muskają jego własne. Usta Nathaniela były aksamitne, oraz
smakowały kwaśnymi żelkami i czymś czego Hazza nie mógł dokładnie określić,
jednak było to coś naprawdę przyjemnego. Jakby bez władzy nad własnym ciałem
podniósł dłoń kładąc ją na policzku bruneta jednocześnie pogłębiając pocałunek,
czując jak usta Nathaniela rozciągają się w uśmiechu.
- Hej Nath, nie wiedziałeś gdzieś mojego…Aaa! Cholera! Nie
chcę tego widzieć!- Wrzask stojącego w drzwiach Jayden’a zmusił ich do przerwania czynności, lekko
zdziwieni spojrzeli na chłopaka, który zakrywając sobie oczy dłonią odwrócił
się, aby uciec, niestety uderzył z
rozpędu w futrynę, zatoczył się, ale
dzielnie łapiąc równowagę wybiegł z pokoju. Zdezorientowani chłopcy spojrzeli
na siebie po czym ryknęli głośnym śmiechem. Uspokajając się Harry stwierdził,
że mimo niedawnego pocałunku, nie czuję się zmieszany czy skrępowany, wręcz
przeciwnie. Spojrzał na delikatnie zarumienionego ze śmiechu Nathaniel’a,
musiał przyznać, ze chłopak był naprawdę śliczny, i uroczy, i mimo tego, że był chłopakiem takie określenia
do niego pasowały.
- A Ty? Jak, Twoje doświadczenia w tych sprawach, miałeś już
kogoś? – Spojrzał na niego pytająco. Chłopak milcząc przez chwilę, bawił się
jednym z rzemyków na dłoni.
- Miałem kogoś, ale określenie ‘związek’ tutaj nie pasuje,
zwykła znajomość bez zobowiązań, nigdy nie chciałem się wiązać, może dlatego,
że z żadnym z tych gości nie czułem się tak jakbym chciał się czuć . Rozumiesz?
– Hazza pokiwał w odpowiedzi głową. Ciszę, która zapadła przerwał dziwię sms’a.
Od : Mama
Harry, wracając do
domu wstąp do sklepu po kilka rzeczy, później wyślę Ci listę. Bądź w domu za
dwie godziny, przyjeżdża Irys ze swoimi dziećmi, dawno Cię nie widzieli. xx
Przegryzając dolną wargę odpisał na sms’a, chwilę później
przyszła odpowiedź.
Od: Mama
Oczywiście, że możesz
przyprowadzić Nathaniel’a, jest naprawdę miłym młodzieńcem, dobrze wiem, że nie
lubisz takich rodzinnych spotkań, dlatego lepiej żebyś miał z kim pogadać.
Uśmiechnął się pod nosem. Wstał otrzepując spodnie, wsadził
komórkę do spodni.
- Zbieraj się. Idziemy do mnie, przyjechała moja ciotka, a
żeby nie zanudzić się na śmierć zabieram Cię ze sobą. – Wyszli z pokoju kierując się na dół.
- Nawet nie byliśmy na randce, a Ty już zapraszasz mnie na
rodzinny obiad, nie za szybko? – Brunet poruszał znacząco brwiami. Harry
zaśmiał się cicho, kręcąc głową z rozbawieniem. Wyszli z domu uprzednio
informując mamę Nathaniel’a gdzie idą. Loczek nasunął na głowę czapkę i
okulary, wolał nie ryzykować atakiem fanek.
- Ty idź kupić to co masz kupić, ja zaraz wrócę. – Odezwał
się przy wejściu do sklepu, jednocześnie zerkają w stronę grupki ludzi po
drugiej stronie ulicy. Harry kiwnął tylko głową i wszedł do sklepu, przez
dłuższy czas chodził między regałami szukając rzeczy, o które prosiła go mama.
Poszedł do kasy, zapłacił za wszystko. Wyszedł z marketu rozglądając się za
chłopakiem, uśmiechnął się zauważając go. Jednak uśmiech zeszedł mu z twarzy
kiedy zauważył, że Nathaniel kłoci się z jakimś przerośniętym gościem, który
łapiąc go za drobne ramiona, mówi coś do niego niedelikatnie nim potrząsając.
Hazza nawet z tej odległości widział jak oczy jego przyjaciela rozszerzają się
w szoku po czym roztrzęsiony chłopak spuszcza głowę, z czego szatyn
wywnioskował, że słowa padające z ust większego chłopaka nie było czymś miłym.
Szybkim krokiem przeszedł przez ulicę.
- To Twoja wina! – Krzyczał chłopak trzymający Nath’a.
Stojący obok nich blondyn, złapał go za rękę.
- Przestań, proszę. – Wyszeptał cicho Nath.
- Czy mogę Cię prosić żebyś zabrał te ręce od mojego
przyjaciela? – Wtrącił się Styles.
- Sean, zostaw go. – Powiedział spokojnie blondyn ignorując
Harry’ego. Gość o imieniu Sean, puścił Kolorowookiego.
- Dobrze wiesz pedale, że to Ty powinieneś umrzeć. –
Wysyczał w stronę bruneta, najbardziej jadowitym głosem na jaki go było stać,
po czym razem z kolegą odszedł. Nathaniel już nawet nie starał się zatrzymać
łez, które spływały po jego policzkach. Zatkał sobie usta ręką, najwidoczniej
nie mogąc uwierzyć, że pozwolił sobie na taką słabość. Spojrzał na Harry’ego.
- Wybacz, ale chyba nie będę już dzisiaj nadawał się do
jakiejkolwiek rozmowy. –Uśmiechnął się sztucznie wymijając Loczka.
- Ale Nath, ten gość…- Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Proszę nie pytaj o to, po prostu zapomnij. Zobaczymy się
jutro. – Pomachał mu ręką, znikając za rogiem ulicy.
***
Trzaśnięcie drzwi uświadomiło mu, że jego ciotka razem z
dziećmi właśnie opuściła ich dom. Był zmęczony, a sytuacja na ulicy nie dawała
mu spokoju, dlatego doszedł do wniosku, że wyciągnie od Nath’a wyjaśnienia
choćby miał to zrobić siłą. Może nie powinien się wtrącać, ale mimo tego, że
znali się zaledwie dwa dni, Harry mógł śmiało powiedzieć, że chłopak jest jego
przyjacielem, przede wszystkim dlatego, że wie coś o czym nikt inny poza jego
siostrą nie miał pojęcia, martwił się o niego. Natomiast widok tego jak płacze
nie był czymś co Hazza chciał oglądać jeszcze kiedyś.
-Harry. Harry, pytałam o coś. – Podniósł głowę, patrząc na
swoją rodzicielkę. Potrząsnął
głową, aby odpędzić natrętne myśli.
- Przepraszam, zamyśliłem się, więc o co pytałaś? – Ann
westchnęła, martwiła się o syna. Nie była ślepa, widziała, że coś się dzieje.
Jednak wolała żeby Harry sam jej o tym powiedział, nie chciała wyciągać z niego
nic na siłę.
- Pytałam czy dobrze się czujesz, marnie wyglądasz.
Przyjechałeś żeby odpocząć, więc może zacznij odpoczywać i przestań się
zamartwiać. – Uśmiechnęła się do niego głaszcząc po bujnych lokach, wstała.
Musnęła ustami jego czoło. – W każdym bądź razie ja idę spać. - Harry pokiwał głową patrząc jak wchodzi po
schodach, zacisnął pięści. Nie chciał, aby się o niego niepokoiła.
- Mamo ja…- Zacisnął zęby. Kobieta odwróciła się z pytającym
wyrazem twarzy. - ..śpij dobrze. – Uśmiechnęła się z czułością.
- Dobranoc Harry. -
Zakrył twarz rękami wzdychając głośno.
- Styles, jesteś takim idiotą, nawet nie masz odwagi
przyznać się własnej matce. – Mruknął sam do siebie.
- Takie życie, braciszku. Nie każdy rodzi się tak idealny
jak ja. – Zerknął w stronę schodów, gdzie stała jego siostra.
- Niezłe laczki. – mruknął patrząc wymownie na kapcie
przedstawiające różową głowę królika. Gemma spojrzała na swoje stopy i
wzruszyła ramionami.
- Mów co chcesz, ale są wygodne, ciepłe i słodkie. –
Stwierdziła siadając koło niego. Przez chwilę siedzieli w ciszy, która robiła
się coraz bardziej niezręczna. Harry kątem oka zauważył, że jego siostra
otwiera usta aby coś powiedzieć.
- NIE TAK CIĘ
WYCHOWAŁAM ŻEBYŚ MI SIĘ
TERAZ PO BURDELACH SZLAJAŁ, DO DOMU! – Obydwoje spojrzeli zdumieni w
stronę drzwi wyjściowych skąd dobiegał głośny ryk jakiejś kobiety.
- Co to było, do cholery? – Gemma wzruszyła ramionami
uśmiechając się szeroko.
- Sąsiadka, odkąd jej syn zerwał zaręczyny ze swoją
narzeczoną uważa, że został bezbożnikiem i nie robi nic innego jak chodzenie do
burdeli. – Wyjaśniła z rozbawieniem na widok zdziwionej miny Harry’ego.
- Mówisz o tej starszej babci, która zawsze była taka miła i
częstowała nas słodyczami? – Spytał zdziwiony, Gemma pokiwała głową. – Może i
ma ponad 80 lat, ale nieźle się trzyma. – Oboje zaśmiali się cicho.
- Myślę, że powinieneś jej powiedzieć, zrozumie. –
osiemnastolatek zmarszczył brwi w geście zdziwienia.- Mówię, o mamie.
Powinieneś jej powiedzieć. Wiesz dobrze, że od zawsze Cię wspiera, myślę, że to
też zrozumie. – Harry potrząsnął głową, wstając.
- To nie jest coś o czym mogę jej ot tak powiedzieć. Zrobię
to, nie teraz, nie jutro, ale wtedy kiedy sam będę pewny tego co się dzieje. –
Gemma pokiwała głową, musnęła jego policzek życząc mu dobrej nocy wspięła się
na schody. Zielonooki spojrzał w stronę okna, skrzywił się na widok deszczu, nie lubił kiedy padało,
jednak w tej chwili pogoda idealnie odzwierciedlała jego nastrój. Stanął na
schodach kierując się w stronę swojego pokoju. Dźwięk dzwonka zupełnie go
zaskoczył, z cichym westchnieniem podszedł do drzwi, bez zastanowienia otworzył
je.
- N-Nath? – Otworzył szeroko oczy na widok przemokniętego
chłopaka, który wyglądał dosłownie jak siedem nieszczęść. – Co Ty urobisz? O te
godzinie, i w taką pogodę? Nie widzisz, że deszcz pada?
- Nie trudno zauważyć Haz. – Pociągnął nosem i Harry nie był
pewny czy to z powodu deszczu czy może tego, że chłopak płakał, i niestety miał
niepokojące wrażenie, że to z powodu tego drugiego.- Wiem, że jest późno, i że
pewnie Cię obudziłem, ale jesteś jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać. – Wbił
wzrok w swoje mokre trampki. – Czy ja…czy mogę u Ciebie zostać? – Podniósł
wzrok na osiemnastolatka. Harry miał wrażenie jakby spojrzenie tych
niespotykanych oczu, które w tej chwili były pełne smutku, wierciło mu dziurę w
żołądku i chwytało za serce, i Harry był pewny, że nie byłoby takiej możliwości
jak odmówienie ich właścicielowi. Uśmiechnął się oby choć odrobinę dodać u
otuchy po czym odsunął się od drzwi wpuszczając go do środka. Mniejszy chłopak
niepewnie odwzajemnił uśmiech.
- Idź do łazienki, za chwile przyniosę Ci coś suchego do
ubrania, jeśli chcesz możesz wziąć prysznic. – Nathaniel pokiwał głową wchodzą
za Harrym po schodach.
- Dziękuje. – Odezwał się cicho kiedy już stał przy drzwiach
do łazienki. Harry odwrócił się.
- Nie masz za co dziękować. Ty również mi pomogłeś, a teraz
idź do łazienki bo się przeziębisz.
- Tak jest, mamo. – Wyszczerzył zęby wchodząc do łazienki.
Harry pokręcił z rozbawieniem głową wchodząc do pokoju.
Egoist
_____________________________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale po prostu zwykły brak czasu. Zmieniłam opcję w komentarzach tak aby można je było dodawać anonimowo, więc mam nadzieję, ze pojawi się ich trochę więcej. Miłego czytania.
Jej kuz nie moge sie doczekac aż zacznę czytać twójego bloga . Dziękuję za komnetarz na moim bardzo duzo dla mnie znaczy . Mam dysortografię i bardzo ciężko jest pisac mi bez błednie ale się staram
OdpowiedzUsuńja chce następjnyyyy .juz
OdpowiedzUsuńKocham to! <69
OdpowiedzUsuńSmutnym, jest jedynie to, że jest tak mało komentarzy...
Ludzie, spinać pośladki!
Przyznam się, że... W sumie, ja też nie od razu dodałam komentarz. Rozdziały czytałam już po kika razy. ;)
Pocałunek. *.*
Chyba pokochałam Nathaniel’a. ;D
Cóż. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział, pomimo tak niewielkiej liczby komentarzy. ;)