Rozdział 7
Razem z Nathaniel’em siedzieli w pokoju Harry’ego w ciszy
popijając zrobione przez Loczka kakao. Żaden z nich się nie odzywał. Harry
czekał, aż Nath będzie gotowy aby powiedzieć mu o co chodzi, natomiast
siedemnastolatek odbywał wewnętrzną walkę
o to czy powiedzieć szatynowi. Bał się, po prostu się bał, że jeżeli już mu o
tym powie, ten go zostawi. Harry był jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać,
tak zwyczajnie, swobodnie porozmawiać. Odstawił kubek na nocną szafkę, podciągnął
nogi pod klatkę piersiową opierając na nich brodę, wbił wzrok w ścianę
naprzeciwko.
- Pamiętasz jak mówiłem, Ci, że nie spotkałem jeszcze nikogo przy kim czułbym się
wyjątkowo, i był szczęśliwy? – Odezwał się po chwili. Zerknął na Harry’ego,
który kiwnął głową. – To nie do końca prawda, była taka osoba.- Odchylił głowę opierając się wygodniej o
ścianę przy łóżku. Harry czekał, dobrze zdawał sobie sprawę, że to co chce mu
powiedzieć młodszy chłopak jest dla niego trudne. –Kiedy miałem 15 lat szczerze
mówiąc nie byłem dość lubiany. Byłem jednym z tych prześladowanych dzieciaków w
szkole. Do tego dochodził fakt mojej orientacji, nie wstydziłem się tego, ale
jednocześnie nie rozpowiadałem tego na prawo i lewo, ale wiesz jak to w szkole,
informacje się szybko roznoszą. – Uśmiechnął się gorzko. – Kiedy to rozniosło
się po całej szkole było jeszcze gorzej, szczerze powiedziawszy nie
przejmowałem się tym. Oczywiście coraz bardziej widowiskowe akcje drużyny
piłkarskiej nie były czymś przyjemnym,
ale co miałem zrobić, pozostało mi tylko nie zwracanie na siebie zbytniej
uwagi. – Spuścił wzrok na swoje dłonie. – I nagle pojawił się pewien chłopak.
Miał na imię Alex, był kapitanem drużyny piłkarskiej. Ja byłem w drugiej
połowie pierwszej klasy, a on był drugoklasistą . Miał dość sporo zaległości w
nauce, a ja jako dobry uczeń zostałem zmuszony do pomagania mu w lekcjach, więc
spotykaliśmy się codziennie po zajęciach w bibliotece. Nie chciałem mu pomagać, nie
chciałem mieć z nim nic wspólnego bo uważałem, że jest taki sam ja oni, że też
uważa mnie za pedała. Jakie było moje
zdziwienie kiedy okazało się, że jest wręcz przeciwnie. – Zaśmiał się cicho na
wspomnienie tej sytuacji. – Dogadywaliśmy się świetnie, czasami zdarzało się
tak, że nasze rozmowy schodziły poza tematy nauki, po prostu rozmawialiśmy, a
on okazał się inteligentnym chłopakiem, a nie bezmózgim mięśniakiem za jakiego
go uważałem. Kiedy zapytał mnie o moją orientację, po tym jak był świadkiem
jednej z przepychanek na korytarzu, powiedziałem mu prawdę. Jego reakcja mnie zdziwiła,
uśmiechnął się wtedy uroczo i oznajmił, że mógł się spodziewać bo nikt tak
słodki i z takim damskim tyłkiem jak mój nie mógł mieć dziewczyny. Wtedy
właśnie wszystkie moje wątpliwości co do jego osoby zniknęły, byłem pewny, że
mogę się z nim zaprzyjaźnić. Jednak nie rozmawiałem z nim na korytarzu, po
prostu nie chciałem żeby przez to, że się ze mną zadaje miał jakieś problemy. –
Odgarnął włosy opadające mu niesfornie na czoło.- Pewnego dnia kiedy mieliśmy
okienko w zajęciach wyszedłem na szkolny plac, nie patrząc na to, że padał
deszcz, lubiłem deszcz. I kiedy kompletnie przemokłem zorientowałem się, że
Alex stoi przede mną i proponuje mi swoją kurtkę marudząc coś pod nosem na
temat mojej bezmyślności i tego, że pewnie się rozchoruje. Martwił się o mnie,
ten fakt powodował, że czułem miłe ciepło rozchodzące się po całym moi ciele,
podobało mi się to. Niestety wtedy pojawili się jego koledzy z drużyny.
Największy z nich Sean, ten którego spotkaliśmy ostatnio na ulicy, podszedł do
nas i zaczął się ze mnie śmiać, mówiąc do Alex’a żeby się do mnie nie odzywał
bo jeszcze zarazi się ode mnie pedalstwem. Ale on nie posłuchał, zauważyłem, że
się zdenerwował, kazał mu przestać. Wtedy się wtrąciłem i powiedziałem żeby dał
sobie spokój . Sean nagle powiedział „ Patrzcie ten biedny pedałek zakochał się
w naszym Alex’ie, przykro mi mały nie ta liga. Takie śmiecie jak Ty nie zadają
się z kimś takim jak on”. W tamtym momencie poczułem się tak ja o mnie mówił. W
pierwszej chwili nie wiedziałem dlaczego słowa Sean’a tak mnie dobiły, potem
zrozumiałem, zakochałem się w nim, popełniłem największy błąd i zakochałem się
w Alexie.- Odetchnął cicho starając się uspokoić.- Dlatego postanowiłem , że
będę go unikać. Modliłem się w duchu o to aby go nigdzie nie spotkać. Był zły
wiedziałem o tym. Codziennie dzwonił i zostawiał mi wiadomości, w których
pisał, że jeżeli nie przestanę go unikać skopie mi tyłek. Jednak ja po prostu
nie potrafiłem się z nim spotkać, wiedziałem, że jak spojrzę na niego, nie dam
rady udawać, że wszystko jest w porządku. Pewnego dnia zostałem po lekcjach,
musiałem w czymś pomóc. Kiedy byłem już prawie przy drzwiach od szkoły ktoś
dosyć niedelikatnie szarpnął mnie za rękę popychając na szafki, w pierwszych
chwili myślałem, że to Sean, ale potem zobaczyłem TE oczy, wiedziałem kim był
ich właściciel. Powiedział, że nie puści mnie dopóki mu nie wyjaśnię o co
chodzi. Próbowałem się wyrwać kłamiąc jednocześnie, że wszystko jest w jak
najlepszym porządku, nie uwierzył. Zmusił mnie do tego żebym spojrzał na niego,
zrobiłem to, i popełniłem kolejny błąd. Przez spojrzenie w jego ciepłe oczy
pełne troski nie wytrzymałem, na jednym wydechu
jednocześnie zalewając się łzami powiedziałem mu o co chodzi.
Opowiedziałem mu wszystko, zaczynając od powodu prześladowań, o tym jak się wtedy czułem, kończąc na tym, że
prawdopodobnie jak ostatni idiota się w nim zakochałem. Milczał, długo nic nie
mówił, chciałem żeby coś zrobił, krzyknął na mnie, powiedział, że nie chce mnie
znać, ale nie chciałem, aby nie reagował. A potem, potem po prostu mnie
przytulił szepcząc do ucha jakim jestem idiotą. Nie rozumiałem o co chodzi, a
później mnie pocałował, to był chyba
najlepszy pocałunek w całym moim życiu. Nigdy nie czułem czegoś takiego.–
Chłopak przymknął oczy przypominając sobie tamtą chwilę.- Od tamtej pory cały
czas spędzaliśmy razem. Byłem szczęśliwy. – Spuścił głowę, a Harry miał
wrażenie, że Nathaniel przechodzi do tej mniej miłej części opowieści. –
Pewnego razu pokłóciliśmy się, o zwykłą głupotę. Ja miałem zły humor i on
również, dlatego chyba się na sobie wyładowaliśmy. To było kiedy wracaliśmy ze
szkoły, przechodziliśmy przez ulicę. – Przełknął głośno ślinę ledwo panując nad
łzami. – Szedł pierwszy, nagle jakiś samochód zaczął trąbić, ale on nie
słyszał, złapałem go za rękę, chciałem go odsunął, ale nie chciał posłuchać, i
wtedy…- Głos mu się załamał, schował twarz w dłoniach cicho łkając. Harry
przysunął się do niego i przytulił do
siebie jego drobne ciało. Gładził go po włosach prosząc aby przestał płakać.
Nath odsunął się od niego ocierając policzki od łez. Wziął głęboki oddech żeby
kontynuować.- Miałem złamaną rękę i nogę, ale on nie miał tyle szczęścia. Byłem
załamany, nie chciałem nic jeść z nikim rozmawiać, nie poszedłem na jego
pogrzeb, nie mogłem, nie przeżyłbym tego. Nie mógłbym patrzeć na jego rodzinę
przyjaciół, skoro to była moja wina, to, że umarł było moją winą.- Otarł
rękawem łzy. -W dzień pogrzebu, wieczorem poszedłem na cmentarz, spędziłem tam
kilka godzin płacząc i błagają żeby wrócił. Pytałem czemu mnie zostawił, jak
mógł to zrobić.- Przełknął głośno ślinę.- Nie wróciłem do szkoły, nie mogłem.
Wybłagałem u rodziców żebyśmy się mogli
wynieść z tego miejsca, zgodzili się, bo wiedzieli jak bardzo to mną
wstrząsnęło. Nie chciałem im sprawiać kłopotów dlatego udawałem, że jest w
porządku, aż do momentu kiedy kilka miesięcy temu stwierdzili, że wracamy
tutaj. Przestraszyłem się, nie chciałem tu wracać, ale nie mogłem im robić scen
już i tak dużo dla mnie zrobili. Wróciliśmy, wszystkie wspomnienia i całe to
poczucie winy wróciło z podwójna siłą. I wcale nie pomógł mi fakt, że Sean mnie
nienawidzi i uważa, że to ja powinienem zginąć, szczerze mówiąc wcale mu się
nie dziwie, ja uważam tak samo i gdyby to było możliwe chciałbym cofnąć czas i
zamienić się z nim miejscami. – Spuścił głowę. Harry spojrzał na niego ze
smutkiem, domyślał się, że chłopak nie chciał
od niego współczucia . Podniósł
jego podbródek tak aby chłopak patrzył mu w oczy.
- Jesteś idiotą. Jak możesz uważać, że tak byłoby lepiej?
Tak najwidoczniej miało być, i wiem, że to Cię nie pociesza, ale nie możesz się
obwiniać, to nie Twoja wina. Nieważne co mówi ten cały Sean czy ktokolwiek inny. To nie przez Ciebie Alex
zginął, i jestem pewny, że widząc jak się obwiniasz ma ochotę skopać Ci ten
babski tyłek, rozumiesz. Musisz zapomnieć. I nie chodzi mi o to, że masz
zapomnieć o Alexie. – Dodał widząc jak chłopak otwiera usta żeby zaprotestować.-
Był Twoją pierwszą miłością i z pewnością o nim nie zapomnisz, będziesz miał go
tutaj – Dotknął go palcem wskazującym w miejsce gdzie znajduje się serce. –
Musisz zapomnieć, o tych wszystkich przykrych rzeczach i zostawić tylko te
dobre, za które tak bardzo kochałeś i dalej kochasz Alex’a, rozumiesz?- Harry
spojrzał na niego pytająco, młodszy chłopak pokiwał bez słowa głową.
Osiemnastolatek uśmiechnął się szeroko, musnął ustami czubek jego głowy, w
jakiś pokręcony sposób czuł się za niego odpowiedzialny. Roztrzepał jego czarne
włosy wstając z łóżka. – Nie mam ochoty spać, Ty zresztą chyba też, więc co
powiesz na film? – Spytał. Nathaniel zastanowił się przez chwilę.
- Jaki?
- Horror? – Loczek zaśmiał się widząc niepewną minę Nath’a .
Najwidoczniej wyrzucenie tego wszystkiego z siebie mu pomogło co bardzo
cieszyło Harry’ego. – Nie mów, że się boisz. – Droczył się.
- Jasne, że się nie boje, wybierz film. – Mruknął pewny
siebie. Harry pokręcił głową z rozbawieniem. Podchodząc do półki z filmami,
wybrał jakiś pierwszy lepszy horror.
- Idź na dół do kuchni, w dolnej szafce jest coś słodkiego a
w lodówce są napoje, przynieś a ja wszystko podłączę, okej?– Młodszy chłopak
pokiwał głową chwile później znikając na korytarzu. Zielonooki podłączył DVD,
wsadził płytę do środka i włączył film. Kiedy brunet wrócił uruchomił film i
razem z nim ułożył się wygodnie na łóżku.
***
-Zabił go już? – Wymamrotał niewyraźnie Nathaniel. Siedział
bowiem przytykając ręce do twarzy aby nie widzieć sceny, w której jakiś
psychopata zabija następnego aktora. Już w pierwszych kilkunastu minutach filmu
Harry zorientował się, że horrory nie są ulubionym gatunkiem filmowym młodszego
chłopaka, jednak Nath twardo upierał się przy swoim i nie pozwolił na
wyłączenie filmu. Pisnął i podskoczył na swoim miejscu kiedy na zewnątrz jakiś
samochód zatrąbił co spowodowało cichy chichot u Harry’ego.- To wcale nie było
śmieszne.-Mruknął brunet dając Hazzie
kuksańca w bok. Loczek spojrzał na niego z udawaną wściekłością.
- Chcesz żebym zaczął się łaskotać? – Spytał mrużąc swoje
zielone oczy. Nathaniel pokiwał przecząco głową, otwierał usta żeby coś
powiedzieć kiedy nagle telewizor zgasł, a w całym domu zapanowała ciemność. –
Co do cholery? Musimy sprawdzić korki. – Westchnął Harry.
- Nie ma mowy nigdzie się nie ruszam, widziałem już taki
horror gdzie jakiś chłopak poszedł sprawdzić korki. I wiesz co się z nim stało?
Umarł. – Harry wywrócił oczami jednak brunet nie mógł tego zauważyć.
- To mam rozumieć, że zostajesz tutaj sam? – Uśmiechnął się
z satysfakcją słysząc dźwięk uginanego materaca co oznaczało, że kolorowooki
zdecydował się iść z nim. Schodząc starali się robić jak najmniej hałasu, aby
nie obudzić Gemmy i Anne, co było trudne, ponieważ Nathaniel nie znał tego domu
jak własną kieszeń w przeciwieństwie do Hazzy, i co chwilę wpadał na jakąś
rzecz lub po prostu się potykał. Obydwoje zatrzymali się gwałtownie słysząc jakiś
huk.- Co to było? – Zapytał Harry, chwilę później czując jak drobna dłoń
bruneta wsuwa się w jego własną, uśmiechnął się pod nosem, Nathaniel był
niesamowicie uroczy.
- Nie wiem i chyba wolę tego nie sprawdzać.- Szepnął idąc
tuż za Harrym. Weszli do kuchni gdzie szatyn wygrzebał jakieś świeczki i
zapalił je.
- Musimy iść teraz do piwnicy tam są bezpieczniki. –
Wyjaśnił Loczek .
- Ugh, piwnica. – Wymamrotał niezadowolony Nath jednak mimo
tego posłusznie wszedł za Harrym po schodach. – Śmierdzi tu. – Szepnął. Harry
westchnął z dezaprobatą.
- Bo to piwnica..?- Odszepnął szukając po ścianach miejsca
gdzie były te nieszczęsne korki..
- No i co? W mojej zawsze pachnie, chyba jabłkami, i jest
tak przyjemnie, a tu pajęczyny, mógłbyś ruszyć tyłek i się do czegoś przydać i
posprzątać, to wcale..- Zamilkł kiedy
ręka Harry’ego zatkała mu usta.
- Przestaniesz kłapać dziobem, chodź na pięć minut, nie mogę
znaleźć tych pieprzonych bezpieczników.- Warknął Loczek, urażony brunet pokiwał
tylko głową, zadowolony Harry odwrócił się
do ściany jadąc po niej dłonią, aby znaleźć to czego szukał. Kilka
sekund później poczuł jak młodszy chłopak ciągnie go za koszulkę.- Nath,
ogarnij się.
- Ale, Harry..
- Co?
- Ktoś tu idzie. – Wyszeptał i przysunął się do niego
praktycznie na niego wchodząc. Zielonooki otworzył usta aby wbić mu do głowy,
że to był tylko film kiedy usłyszałam odgłos, który był podobny do szurania
butów bo podłodze. Obaj wstrzymali oddech nasłuchując. Coś zdecydowanie
schodziło po schodach. Cofnęli się pod ścianę słysząc jak intruz podchodzi
coraz bliżej. W słabym świetle księżyca, które padało z małego okienka
zobaczyli cień osoby, która ubrana była w coś długiego, płaszcz natomiast na
głowie miała włosy, które sterczały we wszystkie strony. Postać szła powoli
chwiejąc się na boki. Zobaczyli jak powoli podnosi rękę kierując ją w ich
stronę. Nath wbił się w ścianę za plecami ręką tłumiąc pisk, a drugą ściskając
dłoń Hazzy, który jęknął cicho czując jak jego ręka jest praktycznie miażdżona.
Napastnik zacisnął w powietrzu pięść. Harry momentalnie zmrużył oczy kiedy
piwnica została wypełniona światłem.
- Gemma? – Mruknął zdziwiony jednak kiedy chciał o cos
zapytać, młodszy chłopak padł na kolana przez domniemanym psychopatą.
- Błagam nie zabijaj mnie! Nic nie zrobiłem, a tamte jabłka,
które zabrałem i tak były niedobre!-Lamentował dopóki Harry nie podniósł go i
kazał mu się uspokoić. Obydwoje spojrzeli na zdziwioną Gemmę.
- Co wy odwalacie? – Spytała oszołomiona.
- Siostrzyczko sama przyznaj, że nie wyglądasz zbyt
normalnie.- Wyjaśnił Harry mając na myśli twarz dziewczyny, która pokryta była
zieloną maseczką, różowy szlafrok i potargane włosy. Dziewczyna prychnęła.
- Co wy w ogóle robicie?- Spytała ignorując przytyk Harry’ego.
- Zapewne to samo co Ty. Zgasło światło, więc postanowiliśmy
przyjść sprawdzić korki. Swoją drogą prąd musiał się włączyć skoro ta lampka
się zapaliła. – Spojrzał na chłopaka, który ziewając dyskretnie przecierał
pięścią oczy. Sam również czuł się zmęczony. – To my już pójdziemy, jestem
cholernie zmęczony. – Mruknął kierując się razem z chłopakiem do pokoju. Kiedy
znaleźli się w jego lokum Harry nawet
nie zapalając światła opadł na łóżko chwilę później czując jak materac ugina
się. Uśmiechnął się pod nosem czując jak Nathaniel kładzie się koło niego. Do
jego nozdrzy dotarł ledwo wyczuwalny aromat cytrusów. Naprawdę zaczynał lubić
ten zapach. Miał ochotę zaśmiać się cicho kiedy brunet mrucząc coś niewyraźnie
pod nosem wiercił się po łóżku szukając wygodnego miejsca.
- Nath, przestaniesz się rzucać. – Chłopak warknął coś w
odpowiedzi. Po chwili Harry poczuł gorący oddech na swoim policzku, lekko
zdziwiony otworzył oczy. – Mogę wiedzieć co Ty robisz? – Spytał rozbawiony instynktownie
czując, że chłopak wlepia w niego swoje oczy.
- Mogę się przytulić? – Spytał nieśmiało, odwracając lekko
głowę.
- Czy Ty się rumienisz? – Na jego pytanie chłopak drgnął
lekko, spuszczając wzrok. Odzyskując
rezon prychnął cicho odwracając się do niego plecami.
- Chciałbyś. – Mruknął urażony zakrywając się kołdrą po
czubek nosa. Zielonooki zagryzł wargę, żeby nie wybuchnął śmiechem. Ten chłopak
cholernie go rozczulał. Wyciągnął ręce przyciągając do siebie jego drobne ciało.
Uśmiechnął się pod nosem kiedy chłopak wtulił twarz w zagłębienie jego szyi.
- Dobranoc.
- Dobranoc Haroldzie. – Wymruczał sennie, a chwilę później
już spał. Harry przymknął oczy. Nie lubił tych momentów kiedy wszystkie jego
myśli budziły się w jego głowie. W dzień było inaczej, wtedy nie miał czasu
zajmować się myśleniem nad Louis’em , czy swoich uczucia, przynajmniej od kiedy
spędza czas z Nathanielem jest mu lżej. Ten chłopak był podobny do Niall’a.
Wiecznie roześmiany wnoszący wszędzie gdzie się znajdował promyk światła, który
rozweselał wszystkich. Jednak czuł, że to Nathanielowi może powiedzieć
dosłownie wszystko, może to było spowodowane jego doświadczeniem, lub faktem że
byli podobni. Miał pewność, że niezależnie od wszystkiego Nathaniel go nie
zostawi. Z tą myślą zmęczony zasnął spokojnie.
Czytając o tym, jak Gemma zaszczyciła swoją obecnością chłopców w piwnicy, nie umiałam wyrobić ze śmiechu. ! xd
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Cóż mogę powiedzieć.
Liczę na częstsze dodawanie rozdziałów. ;p
Zapraszam do siebie.
http://completely-different-life.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba całe to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział>
I oczywiście zapraszam do siebie: http://uolonce.blogspot.com/
~Lily
Ojeeej <3 Ta końcówka jakoś tak mnie rozkleiłaaa <3
OdpowiedzUsuńCudowny, brak mi aż słów! Jest super, masz ogromny talent! Wszystko sobie dokładnie wyobrażałam!
Pisz tak dalej <3
http://my-moments-with-one-direction.blogspot.com/ skomentujesz? Bardzo zależy mi na twojej opinii :D
Boskie Zapraszam http://loveistrue1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudne . Pół roku się zastanawiam kiedy dodasz rozdział .
OdpowiedzUsuńDodasz niedługo rozdział ? Blog jest naprawdę świetny. A jak nie rozdział, to przynajmniej chcę wiedzieć, czy żyjesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**